Nie mogłam się zebrać ostatnio. Klimatu świąt w tym roku nie było. Od czwartku siedziałam nad tym w każdej wolnej chwili.








To miała być Yin, jednak nie mogłam się skupić na tyle, na ile było trzeba i w ostatniej chwili przypomniałam sobie o oczkach, dlatego są takie małe. Mimo tego, że pod koniec życia Yin była srebrzysta, to pamiętam jak jeszcze miała łatkę na pupce jak była młodziutka. Jak widać jeszcze nie udało mi się skończyć, ponieważ zabrakło mi drucika i akurat jest otworek w miejscu serduszka :( Dlatego ją zrobiłam, bo dla mnie zawsze już będzie tą bystrą szczurką, która zawsze miała zupełnie inne oczy niż wszystkie szczurki, takie 'nieszczurze' i ciągle lizała po rękach. Robiąc tą pracę, jakbym przeszła pewnego rodzaju żałobę za Yin. Życia jej nie zwrócę, jednak chciałam w ten sposób jakby oddać jej szacunek. Dzięki tej broszce będę o niej pamiętać. Pat śmieje się ze mnie, że płaczę za taką stratą. Jednak ona urodziła się u mnie, 24 lutego 2008 roku, pamiętam jak doglądałam przez cały czas, czy ma biały brzuszek. Małe oseski nie mają jeszcze pigmentu i jak najedzą się mleczka, to prześwituje przez tą delikatną skórę i mają białe bzunie. A przez to, że była ostatnia z miotu, to zawsze ostatnia jadła, dlatego bałam się, że nie wystarczy pokarmu, bo miała 9 rodzeństwa jeszcze. Od pierwszych dni wiedziałam, że to ona ze mną zostanie. Dlatego chyba ta śmierć tak bardzo mnie boli i dlatego piszę o tym tutaj. Ból po rozstaniach zawsze zostaje, jednak wiem, że teraz gdy Yin jest po drugiej stronie Tęczowego Mostu, to już nic ją nie boli i może jeść tyle przysmaków ile tylko da radę.

                                          Dziecinne. Jednak ja wierzę w takie rzeczy. Jedni mają psy, inni koty. Ja mam ogonki. A Yin ze szkockiego oznacza 'jedna, jedyna'.

Komentarze

Popularne posty