Po weekendzie...
I całym tygodniu. Był ciężki chyba dla nas wszystkich. Wolałam przemilczeć ostatnie zdarzenia. A wczoraj, czyli 17go był światowy dzień cyrku. Pojechałam na pola, żeby razem z innymi kuglarzami jakoś ten dzień spędzić. Tak, mimo żałoby. Było spokojnie i bez jakichś większych szaleństw. Dostałam od Różowej cudne ciuszki, niestety tylko jedna tunika była na mnie dobra. W zamian za nią Ola dostanie ode mnie kolczyki - ważki. Dzisiaj od rana trenowałam, a potem pojechałam na taniec brzucha. Weekend był pracowity, ale też bardzo owocny. Nauczyłam się na hoola mnóstwo rzeczy, z których jestem niesamowicie dumna :) I nawet się opaliłam. W sumie to spaliłam, ale przynajmniej słońce zaczyna mnie 'łapać'. Jak wracałam do domu, czułam po drodze zapachy kwiatów z drzew owocowych, mmm... Cudo. Uwielbiam takie wieczory, kiedy miasto szykuje się do snu, a na ulicach zaczyna królować zapach natury i słychać tylko pojedyncze poćwierkiwania ptaszków... 

Komentarze

Popularne posty