i po castingu...

Wróciłam właśnie z castingu i siedzę sama w domu (trzymajcie kciuki, żeby to mnie wybrali ;P ). Miałam nadzieję, że Ukochany wróci mniej-więcej równo ze mną i zrobi mi zdjęcia, jednak widzę, że dzisiaj znowu będzie sama biżuteria, bo nie ma komu mnie obfotografować :(

Ogółem od jakiegoś czasu próbuję swoich sił w hafcie koralikowym, chociaż w moim wydaniu to zbyt szumna nazwa. Gdzieś, kiedyś zobaczyłam podstawowy ścieg i teraz wszytko nim robię, nawet nie wiem, czy dobrze. Liczę na jakieś wskazówki ze strony osób, które się znają i może akurat tu zaglądają ;)
Oto broszka. Tak naprawdę to była pierwsza rzecz, którą 'wyhaftowałam', jednak czekała bardzo długo na dokończenie. Na początku miał być sam kamień i w sumie na dobre wyszło jej czekanie, bo doszłam do wniosku, że brakuje tu czegoś i dorobiłam listki, które dodały jakiegoś charakteru całej pracy :)


 Od kilku dni też męczyłam te kolczyki, aż w końcu je zrobiłam. Niestety jeszcze za mało się skupiam chyba podczas robienia, bo dopiero w trakcie orientuję się, że np. robię inny wzór, niż był na pierwszym kolczyku. Jednak jestem nawet z nich zadowolona, mimo tego, że jeszcze dużo muszę się nauczyć :)


I na koniec bransoletka robiona na zamówienie koleżanki z gimnazjum (ach ten fejsbuczek ;) ) Podobna już kiedyś była, chociaż wydaje mi się, że ta jest bardziej dopracowana :)




Komentarze

  1. Odnośnie spagethi, jest do wzięcia, tylko trzeba zamówić na moim drugim blogu (pasek boczny, okienko "Wyprzedaż").
    Twoja broszka koralikowa, bardzo mi się podoba. Jest tych koralików tyle co potrzeba. Misternie tkane koraliki to rzeczywiście nie lada kunszt, jednak często też kicz. Jedne prace, które akceptuję w całości, to http://beverlygilbert.blogspot.com/. Z tym, że ona ostatnio mało pokazuje na blogu, bo zajmuje się też fotografią.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

dzięki za każde słowo

Popularne posty