powrót do rzeczywistości

Jak pisałam w poprzednim poście, byliśmy z Ukochanym na Pomorzu u Jego rodziny, a dokładnie w uroczym miasteczku o nazwie Świdwin. Cudownie spędziłam weekend. Mogłam odciąć się od wszystkiego, bardzo tego potrzebowałam. Chociaż w niedzielę dostałam telefon, że dziękują mi, ale nie są zainteresowani moją osobą do pracy, to jakoś to zniosłam. Po powrocie trochę bardziej mnie to uderzyło, ale nie mam wyjścia, szukam dalej, ech...
Wracając jednak do wyjazdu, w końcu byłam nad morzem. Tak mi się to marzyło od kilku lat. Pojechaliśmy najpierw na plażę, niestety nie zdążyliśmy na zachód Słońca, ale trafiliśmy na wschód Księżyca, który niesamowicie wyglądał, widok ten potęgowało odbicie w falach.



 Potem pojechaliśmy do Kołobrzegu, pospacerowaliśmy po molo, nakarmiliśmy łabędzie i poszliśmy na bycze desery lodowe :D


Mam nadzieję, że jeszcze nieraz tam pojadę, bo weekend był świetny, pomijając 7 godzin w jedną stronę w pociągu, w strasznej duchocie :P A od Cioci Łukasza dostaliśmy torbę pełną biżuterii i kamieni, których Ona już nie potrzebuje, więc wróciliśmy z dwoma kilogramami półfabrykatów do biżuterii :P Może wieczorem coś wyczaruję, na razie niestety czeka na mnie góra notatek...

Na koniec jeszcze piosenka, która towarzyszyła mi w głowie cały wyjazd ;)

Komentarze

  1. Wooow, jak księżycowa noc! Cudo, po prostu :) Uwielbiam morze :) Zazdroszczę wypadu ;)
    Piękne ważki z poprzedniego wpisu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzonka w szukaniu pracy-sama jestem na takim samym etapie ech:( Masakra:(

    Buziaki pa:*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

dzięki za każde słowo

Popularne posty