wróciłam :)

Już w sobotę z samego rana wróciliśmy do naszego 'mieszkania', a właściwie pokoju w Warszawie. Wyjazd, jak przystało minął szybko, bo czas spędzaliśmy w cudownym otoczeniu. Byliśmy w Świdwinie, niesamowitym miasteczku, w którym odcinamy się od pośpiechu, hałasu i stresów. Spacerując całymi dniami po lesie i łąkach odpoczęłam, a powrót jak zwykle był przykry, bo ciężko opuszczać tamto miejsce. Ugoszczeni przez Ciocię Ukochanego spędziliśmy tam prawie 10 cudownych dni podczas których nawet udało mi się trochę potworzyć, a nawet załapałam się na masaż Ma - Uri, którym zajmuje się wcześniej wspomniana Ciocia :) Jak będziecie na Pomorzu w okolicy Świdwina to naprawdę polecam, bo to najcudowniejsza rzecz na świecie :) Zresztą możecie sobie poczytać o tym na stronie www.ma-uri.pl.

Ale! Czas wziąć się znów do pracy :) Zaległości się na robiło i teraz buszuję po Waszych blogach nadrabiając wszystko :) A tu jedna z rzeczy, które zrobiłam podczas pobytu na wyjeździe. Sznurek do sutaszu dostałam od Cioci Ukochanego, co prawda nie miałam żadnego pojęcia jak to się powinno robić, ale jakoś na czuja udało się wyczarować wisior, który miał być najpierw kolczykami ;P



A pierwszy dzień wyjazdu pożegnał Nas takim zachodem


Komentarze

  1. Cudownie, że udało Wam się wypocząć, nabrać sił i że wyjazd ogólnie był udany :)
    Naszyjnik, jak na pierwszą sutaszową próbę, wyszedł pięknie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, wyjazd się udał :) dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wisior świetny! A ten zachód słońca - och!
    Ciekawa jestem Twojego liścia :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję :) A liść już prawie gotowy, więc na dniach powinnam pokazać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

dzięki za każde słowo

Popularne posty